poniedziałek, 7 grudnia 2015

Wykluczenie mieszkaniowe

Oliwia Jatkiewicz, Aleksandra Węgielska

  W publikacji „Wykluczenie mieszkaniowe – zarys głównych problemów mieszkaniowych w Polsce oraz rekomendacje dla całościowej polityki społecznej” autorstwa Pomorskiego Forum na rzecz Wychodzenia z Bezdomności czytamy, że „od kilkunastu lat polska społeczna polityka mieszkaniowa stoi na krawędzi zapaści.[…]Statystyki mieszkaniowe publikowane przez GUS każdego roku oraz raporty z badań wielu instytucji czy organizacji ukazują, że od 2002 r. niewiele zmieniło się [w tym] zakresie…”.

    Według danych pochodzących z banku danych lokalnych GUS, w 2014 roku 1% ogólnej liczby mieszkań w miastach na terenie Polski pozostawał pozbawiony bezpośredniego połączenia z siecią wodociągową, 4,6% mieszkań nie było wyposażonych w łazienkę, a 13,1% nie posiadało centralnego ogrzewania[1]. W większości przypadków mowa jest o lokalach o obniżonym standardzie, często socjalnych. Są to zasoby mieszkaniowe charakteryzujące się złym stanem technicznym i wizualnym, co jest wynikiem braku funduszy na remonty i modernizację. Osoby zasiedlające takie loka to w dużej mierze osoby starsze, ludzie ekonomicznie i społecznie wykluczeni, biedni, których nie stać na życie w innej lokalizacji. Mieszkania te zajmowane są raczej z konieczności, niż możliwości wyboru. Taka sytuacja prowadzi do pewnego rodzaju „napiętnowania” niektórych adresów na planie miasta i do powstawania osiedli, a nawet całych dzielnic, zamieszkiwanych jedynie przez ludność uznawaną nierzadko za margines społeczeństwa i poddawaną stygmatyzacji.Oprócz pogłębiającego się rozwarstwienia społeczno-dochodowego, problem ten potęgują też różne zjawiska patologiczne, które mają tendencję do tworzenia się wśród takich społeczności, jak np. „zjawisko opanowania klatek schodowych i rekreacyjnych terenów osiedlowych przez gangi i grupy osiedlowych <<barbarzyńców>>”[2]. Nawarstwiające się problemy ekonomiczne i społeczne doprowadzają do marginalizacji, a czasem skrajnego już zjawiska – gettoizacji osiedli, w których  nagromadzone są „gorsze” i tak naprawdę niechciane przez nikogo mieszkania.

 Doskonałym przykładem osiedli mieszkaniowych, które zostały zmarginalizowane i są uważane za tereny zamieszkałe głównie przez ludzi biednych i biedniejących, są osiedla na przedmieściach Paryża, w Montigny le Bretonneux oraz Noisy Le Grand. Budynki te powstałe w latach 50. – 80. dwudziestego wieku są przykładem rozwiązań mieszkaniowych w duchu modernistycznym. Cechuje je monofunkcyjność i otoczenie otwartymi przestrzeniami. Widoczna zabawa skalą i dodanie neoklasycznego detalu  miało za zadanie pokazać nową, alternatywną drogę do tworzenia mieszkań społecznych, jaką chciał zaproponować architekt tego kompleksu – Ricardo Bofill.Opisywane osiedla powstały, by rozwiązać problemy mieszkaniowe Paryża, zarówno wśród lokalnej społeczności, jak i imigrantów. Obecnie są one praktycznie w całości zasiedlone przez przybywających do stolicy Francji migrantów z całego świata. Są to przede wszystkim przyjezdni z Afryki (szczególnie z krajów subsaharyjskich) oraz Azji Wschodniej (głównie z Chin, Wietnamu i Kambodży). Według danych pochodzących z 2006 roku, około 35% (4 mln) ludności regionu Ile-de-France (jednego z 27 regionów Francji, na którego terenie znajduje się Paryż) to imigranci (17%) lub osoby, których choć jeden z rodziców jest imigrantem (17%)[3].Osiedla, w których spotkać możemy architekturę Boffila charakteryzuje także zły stan techniczny budynków. Słabe skomunikowanie tej części regionu z Paryżem powoduje, że są one niejako „odgrodzone”, zapomniane, i często marginalizowane i stygmatyzowane przez opinię publiczną. W socjalnych budynkach dochodzi regularnie do rozbojów, napadów i innych przestępstw. W oczach samych mieszkańców Paryża jest to obszar nieatrakcyjny i uważany za niebezpieczny. Bez wątpienia jest on jednak unikatowy pod względem architektury, a jego wyjątkowe walory estetyczne są jego niedocenianym atutem. Obecnie czynione są starania, by opisywane miejsca zaktywizować, głównie pod względem infrastruktury socjalnej i kulturalnej. Część z budynków została już odnowiona.

   Podobną sytuacją społeczną i mieszkaniową charakteryzuje się jedna z dzielnic Łodzi – Bałuty, która również uznawana jest za obszar niebezpieczny i zamieszkiwany przez środowisko patologiczne. Częściowo za tym faktem stoją statystyki policyjne dotyczące pobić, napaści i drobnych kradzieży, których jest na tym obszarze więcej niż w innych częściach Łodzi. Bałuty powstały jako osada robotnicza, zamieszkiwana głównie przez ludność biedną i charakteryzująca się przez dłuższy okres brakiem podstawowych wygód, takich jak dostęp do kanalizacji, wodociągu oraz chaotyczną zabudową.Jednak warto wiedzieć, że Bałuty to również dzielnica Łodzi niemalże historyczna. W jej sercu znajduje się ulica Wojska Polskiego przy której zlokalizowane są kamienice „pamiętające” czasy wojny i getta. Akty takie jak malowanie na murach, publiczne kłótnie z użyciem niecenzuralnych słów, spożywanie alkoholu na ulicy lub w bramach kamienic to dla miejscowych codzienność[4].

   Problem mieszkaniowy, jakim są bez wątpienia zgromadzenia mieszkań o niższym standardzie tworzące całe osiedla lub nawet dzielnice o statusie biednych, jest wyjątkowo trudny do rozwiązania. Główną komplikacją jest stereotypowe postrzeganie tych miejsc jako niebezpiecznych i nieatrakcyjnych przez potencjalnych mieszkańców, osoby mieszkające w pobliżu, a także przez potencjalnych inwestorów/przedsiębiorców. Wynikiem tak złej reputacji jest zahamowanie rozwoju na tych terenach, a także ciągłe pogarszanie się zarówno stanu mieszkań, jak i  funkcjonowania społeczeństwa na takich obszarach. Dużą barierą jest również mentalność samych mieszkańców omawianych osiedli, którzy często wszelkie interwencje podejmowanie przez samorządy czy różne organizacje, mające za cel aktywizację danej społeczności, uznają za dodatkowe piętnowanie i reagują dużą niechęcią, a nawet wrogością.Przez lata w ramach polityki mieszkaniowej i społecznej patrzono na te osiedla „z przymrużeniem oka” i często rozwiązywanie problemów z nimi związanych odsuwano w czasie. Nawarstwienie tych problemów doprowadziło to tego, że rewitalizacja tych obszarów jest procesem długotrwałym, bardzo trudnym, ale przede wszystkim niezwykle potrzebnym i ważnym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz