niedziela, 20 grudnia 2015

A gdyby tak w Polsce .. Doświadczenie z pobytu w Camphill Village

Zuzanna Hyrcza

“A healthy social life arises when the whole community finds its reflection in the mirror of person’s soul, and when the virtue of each person lives in the whole community.”
Rudolf Steiner

      Wspólnota mieszkańców słusznie nasuwa skojarzenia ze środowiskiem lokalnym, sąsiedztwem, kolektywizmem. Spółdzielczość, podobnie jak inne formy i instytucje będące wynikiem współpracy ludzkiej nosi piętno epoki, w której się narodziła. Ku zaskoczeniu większości nie jest nią socrealizm, a krzepnący liberalizm końca XVIII i początku XIX wieku, owoc nowego systemu polityczno-ekonomicznego. W olbrzymim skrócie, przeobrażenia systemowe pociągnęły wielkie zmiany w dziedzinie ustawodawstwa społecznego i polityki. Zmalało znaczenie państwa, a wzrosło znaczenie społeczeństwa, które zdobyło swobodę zrzeszania się i możliwości wpływania na bieg spraw państwowych. Po latach narzuconego kolektywizmy, koncepcja tworzenia wspólnot mieszkańców wydawała się mało atrakcyjna, zwłaszcza dla architektów. Dziś możemy jednak obserwować oddolne próby budowy lokalnych wspólnot, stanowiące element współczesnej formuły dobrego środowiska mieszkaniowego (Idem, 2009, s.23). Ich przykłady mogą posłużyć jako inspiracja dla intencjonalnych działań osób odpowiedzialnych za kształtowanie i gospodarowanie środowiskiem. 
       Swój artykuł chciałabym oprzeć na pobycie w brytyjskiej organizacji pozarządowej ASHA Centre działającej na rzecz zrównoważonego rozwoju, edukacji non-formal w kwestii dialogu międzykulturowego, międzyreligijnego i międzypokoleniowego oraz doskonalenia i wspierania młodzieży. Dodatkowo, podczas swojego pobytu miałam przyjemność odwiedzić wioskę partnerską (wspólnotę mieszkańców) the Camphill Trust Village w Gloucestershire.              Czym zatem jest wspólnota mieszkaniowa? Wspólnota mieszkaniowa oznacza grupę ludzi żyjącą w danym miejscu (np. mieszkańcy osiedla) i funkcjonującą w charakterystycznych warunkach kształtowania się więzi społecznych, czyli styczności przestrzennej i łączności psychicznej (Pilch, 2003). Styczność przestrzenna jest rozumiana jako miejsce, przestrzeń o możliwości swobodnego przebywania w niej mieszkańców wspólnoty. Nie jest konieczne odgradzanie jej. Natomiast ważne, by była to przestrzeń bezpieczna (secure by design), co oznacza umożliwienie mieszkańcom kontroli wzrokowej terenu wokół domów. Secure by design uzyskuje się poprzez odpowiednią aranżację małej architektury i zieleni, ustawienie i zwartą kompozycję domów. Istnienie przestrzeni wspólnej warunkuje rozwój stosunków sąsiednich, współodczuwanie miejsca oraz szybszą identyfikację z nim. Co prowadzić może do wzmożonej dbałości o teren wspólnoty, chęci aktywizacji i działania na rzecz społeczności. W realiach Polski niestety wspólnoty takie jak te opisane powyżej występują niezwykle rzadko. Niewielka (choć rosnąca) świadomość społeczeństwa obywatelskiego, zawiłe prawodawstwo, skromny udział sektora organizacji pozarządowych działających na rzecz m.in. ochrony przyrody czy zrównoważonego rozwoju? A może silniejsza jest potrzeba życia jako samostanowiąca o sobie jednostka? Celem tego artykułu nie jest znalezienie odpowiedzi, lecz niewątpliwie warto przyjrzeć się zachowaniom (przekonaniom) własnym i w kontekście szerszym, społecznym. W Polsce widoczny jest rozdźwięk pomiędzy ożywieniem w architekturze a kryzysem urbanistyki (Idem, 2009, s.23), co odzwierciedla panujący indywidualizm i kryzys wartości wspólnotowych. Nieszczęśliwie tyczy się to przede wszystkim przestrzeni wspólnych i codziennego środowiska życia. To między innymi znana  z polskich ulic pasteloza (Springer, 2013) czy budownictwo rodzinne lokalizowane w niebezpiecznie rozlewających się strefach podmiejskich. W dokumentach planistycznych bardzo często formułuje się hasła dotyczące poprawy jakości życia mieszkańców. Owa poprawa nie może odnosić się wyłącznie do kryteriów wymiernych, związanych prędzej ze sferą techniczno-ekonomiczną, aniżeli obywatelską. W cieniu pozostawiamy wówczas aspekty społeczne (więzi międzyludzkie, poczucie identyfikacji, tożsamości z miejscem), kulturowe czy środowiskowe (kontakt z naturą). Jak zatem kształtować politykę mieszkaniową, by nie dewaluowała ona środowiska społecznego, kulturowego ani naturalnego? Jak budować i jak aktywizować społeczność lokalną, gdy wzorce już mamy – od zachodnich i północnych sąsiadów? Co ciekawe, podczas wpisywania w wyszukiwarkę internetową hasła „wspólnota mieszkaniowa” (w języku polskim), najczęstszymi artykułami były te, które wiązały się z prawami i obowiązkami lokatorów i zarządzających wspólnotami, poradnictwo prawne, rozliczenia księgowości, administrowanie, zarządzanie, pomoce przy uciążliwych lokatorach.. Przy wpisywaniu hasła „wspólnota” (również w języku polskim) zdecydowana większość dotyczyła wspólnot religijnych (najczęściej kościoła katolickiego) oraz portali ewangelizacyjnych. Zupełnie inne rozumienie tych dwóch haseł występowało podczas wyszukiwania ich w języku angielskim (nie zawsze takie jak zamierzałam, bo przykładowo pod hasłem „community” w pierwszej kolejności wyszukuje serial komediowy). Należy jednak zaznaczyć, że terminologia angielska w tej kwestii dysponuje znacznie szerszym spektrum haseł, wydaje się być bardziej elastyczną. Odpowiedzi nas interesujące znajdziemy zarówno pod hasłem „habitat community”, „development trust” (ale już nie pod „trust development”), czy „camphill”.  I właśnie na temat ruchu „camphill” poświęcony jest niniejszy artykuł.      
        Istotne dla życia w harmonii ze środowiskiem naturalnym jest idea wzajemności, czyli rozważnego korzystania z bogactwa Ziemi. Korzystania i zwracania. Idea wzajemności jest integralną częścią większości rytuałów i zwyczajów od zarania ludzkości. Pytanie tylko w jaki sposób kontynuować lub wcielać ją w kontekście życia miejskiego, gdzie tereny cenne przyrodniczo wypiera się na rzecz przypadków budowlanych i infrastrukturalnych. Coraz częściej słyszy się o wspólnotach mieszkańców, o nieformalnych inicjatywach osób pragnących żyć w symbiozie z naturą i wartościami społecznymi. Rezydentów współtworzących przestrzeń, a nie wyłącznie z niej korzystających. Co im przyświeca? Ekopsychologia, antropozofia, zoroastryzm, może architektura organiczna. Każda wspólnota kieruje się własnym systemem wartości, możliwe, że różnymi przesłankami. Ważne jednak, że zasady zrównoważonego rozwoju nie pozostają wyłącznie pustymi deklaracjami, a praca przynosi konkretne rezultaty. Organizacja (tu: centre), w której miałam możliwość przebywania jest w dużym stopniu samowystarczalna. Co więcej zdecydowanie wybiera ekologiczne rozwiązania. Przykładowo energię częściowo pozyskuje z paneli słonecznych, stosuje zamknięty obieg wody, resztki pożywienia traktowane są jako biomasa i nawóz dla roślin, warzyw i owoców, uprawia zioła oraz pielęgnuje ogromne przestrzenie ogrodowe w myśl biodynamiki, a ponadto współpracuje z zaprzyjaźnioną wioską charytatywną (the Camphill Trust Village), która dostarcza własnego wyrobu organiczne pieczywo i mleko. Ponadto należy dodać, że wszystko odbywa się w myśl zasad zrównoważonego rozwoju, integracji społecznej oraz przy zastosowaniu zespołu zabudowy bez samochodu (car free living), co znacząco rozwiązuje problem komunikacji kołowej. W funkcjonowanie obydwu miejsc zaangażowano osoby posiadające wykształcenie (lub doświadczenie) w różnorodnych dziedzinach m.in. w ogrodnictwie, agrokulturze, designie, rzemiośle (m.in. garncarstwie), sztuce, psychologii, coachingu i zarządzaniu, weterynarii, medycynie. Lecz poza specjalistami, ogromną rolę odgrywają wolontariusze, którzy nadzwyczajnie angażują się w życie tych dwóch wspólnot.                                                               
       The Camphill Communities, to międzynarodowy ruch (movement) składający się z ponad 100 wspólnot założonych w 22 państwach Europy, Północnej Ameryki, Afryki Południowej i Azji. Camphill skupia ludzi różnego wyznania, pochodzenia i generacji. Jest otwarte i przyjazne zwłaszcza dla osób wymagających specjalnej troski (special needs), które żyją, rozwijają się i uczą w środowisku opartym na relacjach wzajemnego szacunku i pomocy. Geneza powstania the Camphill Movement sięga roku 1939, kiedy austriacki pediatra i edukator dr Karl König zmuszony opuszcza własny kraj, gdy Naziści przejmują w nim władzę. Wraz z przyjaciółmi, grupą młodych psychologów, artystów i społeczników, osiedla się w Aberdeen w Szkocji. Tam też wspólnie zakładają pierwszy Camphill (1940), w którym opiekują się dziećmi z zaburzeniami rozwoju. Dr König wraz z przyjaciółmi byli wielkimi wyznawcami antropozofii, nauki wyrastającej ze spuścizny Goethego i zapoczątkowanej przez austriackiego filozofa i edukatora Rudolfa Steinera (1861-1925). Centralną rolę w antropozofii odgrywa bezpośrednie poznanie świata duchowego wsparte na indywidualnym doświadczeniu, praktyce duchowej (głównie medytacyjnej) i na związanej z tą praktyką całościowej przemianie człowieka. Aby podkreślić różnice między tradycyjną mistyką a antropozofią, Steiner nazwał tą ostatnią „nauką duchową”, rozumiejąc ją jako próbę obiektywnego badania rzeczywistości duchowej bez jednostronności zarówno mistyki, jak i nowożytnej nauki (Wikipedia, 2015). Wizją doktora König było szerzenie antropozofii oraz rozwinięcie sieci wspólnot Camphill. Poprzez indywidualne podejście do każdego mieszkańca Wspólnoty, potrafił wydobyć z nich niesamowite talenty i umiejętności i tym samym włączać każdego w istnienie Wspólnoty, gdzie bez znaczenia była sprawność fizyczna czy mentalna. Poprzez wzajemną pomoc i zaufanie oraz fakt, że każdy pełni jakąś rolę w życiu Wspólnoty (ma obowiązki, zajęcie), zapobiegł marginalizacji osób niepełnosprawnych i pomógł w pielęgnowaniu ich rozwoju.                             
       The Camphill Village Trust (CVT) jest jedną z 9 angielskich Wspólnot miejskich i wiejskich. Leży w urokliwym zakątku hrabstwa Newnham-on-Severn, na skraju Forest of Dean. Jest domem dla 60 osób, 40 dorosłych oraz 20 dzieci upośledzonych mentalnie. Wioska składa się z domów jedno- lub wielorodzinnych, od 5 do 14 osób. Centrum Wspólnoty jest the Grange, przestrzenne rezydencja w stylu wiktoriańskim, podzielona na dwie odrębne części. W sąsiedztwie zlokalizowano zabudowę usługową składającą się z trzech domów – sklepu oraz warsztatu garncarskiego i stolarskiego (przedmioty wyrabiane przez mieszkańców Camphill pod logiem Camphill Products) wspólnej jadłodajni (posiłki głównie wegetariańskie i wegańskie) oraz odrębnej kawiarni (domowe wyroby). Dodatkowo zbudowano Dom Spotkań, w którym odbywają się spotkania członków Wspólnoty, przedstawienia teatralne czy sezonowe jarmarki. W Grange Village znajduje się farma, które wymaga codziennej pracy, dbania o zwierzęta i rośliny oraz infrastrukturę wokoło. Dodatkowo obecny jest również obszar ogrodniczy, gdzie hoduje się na potrzeby konsumpcji wewnętrznej warzywa, owoce i zioła. Wspomniany zespół piekarzy zaopatrza mieszkańców the Grange Village oraz Oaklands Park (sąsiednia wioska) w świeże pieczywo i pozostałe wyroby cukiernicze. CVT na każdym kroku podkreśla, że nie jest i nigdy nie będzie domem opieki. Jest za to wspólnotą opartą na oddolnym zaangażowaniu mieszkańców, sąsiadów, pracowników oraz wolontariuszy. Wszystkie placówki CVT zmieniły swój status w 2003 roku z residential care homes (Residential Homes Act, 1984), na supported living provider. Jak czytamy na stronie jednej z nich, CVT na zawsze pozostaje wierne pomaganiu ludziom chorym stanąć na nogi, tworzyć im drugi dom, dbając jednocześnie o to, by przez pracę i życie w społeczności mogli się rozwijać i stawać się, w miarę możliwości, niezależnymi. Bazą i celem jednocześnie pozostaje odnowa więzi społecznych i zwrot generalnie w kierunku wzmacniania społecznych interakcji czy duchowego rozwoju wewnętrznego.
Inny pomysł na życie
      Jak zatem wygląda życie we Wspólnocie? W kilku zdaniach postaram się przybliżyć standardowy rytm dnia. Jak wspomniano wyżej, we Wspólnotach działających pod patronatem CVT żyją i pracują zdrowi wolontariusze razem z niepełnosprawnymi i z powodzeniem realizują ideę wspierającej się komuny. Osoby zdrowe zajmują się sprawami organizacyjnymi, pilnują terminów wizyt u lekarzy ich podopiecznych, umawiają do fryzjera, podają leki. Organizują sesje arteterapii, angażują pozostałych podopiecznych w pracę twórczą (rękodzieła), czasem fizyczną (praca przy ogrodzie), czy zachęcają do najprostszych zajęć przy prowadzeniu domu. Kwestia finansowe jest interesującą rozwiązana. Mieszkańcy Wspólnoty (long-term co-workers) nie dostają pensji, lecz przy tym nie ponoszą kosztów utrzymania mieszkania, zakupu pożywienia. Wspólnota opłaca również ich składki emerytalne. The Grange zapewnia jeszcze fundusze na niezbędne ubrania oraz własne kieszonkowe, możliwość wyjazdu na wakacje raz w roku, opiekę medyczną oraz dostęp do samochodu. Nie wszyscy jednak mają do tego dostęp, zależy to oczywiście od stażu we Wspólnocie i osobistego wkładu. Prócz long-term co-workers obecni są też wolontariusze, którzy również nie ponoszą kosztów zakwaterowania i żywienia. Im z kolei nie gwarantuje się żadnych ponadprogramowych dodatków, dostają jednak drobne kieszonkowe raz w tygodniu. Aktualnie wioska the Grange zatrudnia tradycyjnych pracowników, z którymi ma podpisane umowy cywilno-prawne, którzy dostają pełne wynagrodzenie, lecz nie żyją w wiosce i nie muszą utożsamiać się w wartościami Wspólnoty (niemniej jest to zalecane).
Na gruncie polskim.
     W Polsce do roku 2012 funkcjonowało jedno stowarzyszenie, które wpisywało się w definicję Camphill Village. Czy funkcjonuje nadal pomimo licznych kontroli, które domagały się odpowiednich zezwoleń wojewody? Trudno odpowiedzieć. Czy nadużyciem byłoby stwierdzenie, że standardowo dyskusja rozbiła się o wierzchołki (a może właśnie doliny) interpretacji przepisów, niejasnych definicji w źródłach prawach i biurokracji? Z całą pewnością można jednak powiedzieć, że istnienie wiosek CVT jest fantastyczną ideą, zapobiega defragmentacji społecznej, zbliża do natury, stosuje ekologiczne rozwiązania.           Z racji na przedświąteczne uniesienie, życzę wszystkim aktualnym decydentom przestrzennym oraz Nam, potencjalnym ich następcom, o takie właśnie inwestycje, gdzie nazwisko architekta czy design projektu nie przyćmi podstawowej wartości, jaką jest życie ludzkie.  

Zabudowa usługowa - od lewej strony sklep warsztat ceramiczny, w centrum piętrowa jadłodajnia, najbardziej z prawej kawiarnia. Poniżej: Wnętrze Domu Spotkań podczas kiermaszu świątecznego.


Sklep z ceramiką wytworzoną przez mieszkańców Wspólnoty
Poniżej: Serce the Grange Village - rezydencja w stylu wiktoriańskim

























Załączone zdjęcia pochodzą ze zbioru prywatnego autorki : )


Piśmiennictwo:
  1. Idem Robert (2009), Wspólnota mieszkańców – passé?, Architecturae et Artibus, s. 23-28
  2. Shapiro Elan (1995), Restoring Habitats, Communities, and Souls, http://www.alastairmcintosh.com/general/verene/Restoring%20Habitats,%20Communities%20and%20Souls.pdf, dostęp na 18.12.2015
  3. Antropozofia, https://pl.wikipedia.org/wiki/Antropozofia, dostęp na 18.12.2015
  4. Interpelacja nr 21121 do ministra pracy i polityki społecznej w sprawie interpretacji przepisów dotyczących całodobowych ośrodków pobytu dla osób z niepełnosprawnością intelektualną, http://orka2.sejm.gov.pl/IZ6.nsf/main/4BFDD27D, dostęp na 15.12.2015
  5. The Camphill Village Trust, http://www.cvt.org.uk/grange-village.html, dostęp na 10.12.2015
  6. The history of Camphill Movement, http://www.camphill.org/history/, dostęp na 13.12.2015
  7.  Who was Rudolf Steiner, https://www.biodynamics.com/steiner.html, dostęp na 14.12.2015


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz