Katarzyna Kołodziejska
Marzenie
o posiadaniu własnego lokum nie zawsze idzie w parze z możliwościami finansowymi
człowieka. Taka sytuacja wymusza na ogromnej liczbie osób pewien kompromis – płacą
mniej, ale za odpowiednio mniejszą przestrzeń, w myśl zasady „ciasne, ale
własne”. Deweloperzy szybko dostrzegli potencjał wyżej wymienionej grupy i
odpowiadają na jej zapotrzebowania, oferując mieszkania o bardzo małych
metrażach.
Ten
problem warto przedstawić na przykładzie Seattle, gdzie rozgorzała dyskusja nad
problemem tzw. microhousing buildings.
Szczególnie w dwóch dzielnicach – Capitol Hill i University District jak grzyby
po deszczu zaczęły w ostatnich latach wyrastać budynki oferujące
mikro-mieszkania o powierzchniach od 150 do 250 stóp kwadratowych (ok. 14-23
m2). Kuchnie w takich budynkach przeznaczone są do użytku wspólnego, jedna przypada na 6-8
mieszkańców. Ze względu na niższy czynsz takich apartamentów w stosunku do
podobnych mieszkań w innych miejscach, nie ma problemu z osobami chętnymi zająć
takie lokale mieszkaniowe, szczególnie popularne są zwłaszcza wśród studentów, osób
młodych, singli (Thompson 2013).
Wydawać
by się mogło, że takie rozwiązanie nikomu nie powinno przeszkadzać – mieszkania
są nowe o względnie świeżym designie i stosunkowo niskiej cenie, a popyt na nie
nie maleje. Niestety, mamy w tym przypadku do czynienia także z zasadą „coś za
coś”. Otoczenie takich budynków nie jest bowiem w żaden sposób dostosowane do
liczby ich mieszkańców. Wysoka gęstość zabudowy, brak parkingów, często brak wind, odległość od
podstawowych usług to tylko niektóre problemy nowo powstających osiedli. Stare
domy i budynki są wyburzane, a pozyskane działki gęsto wypełniane nowymi mikro-mieszkaniami,
brakuje przestrzeni dostępnych dla pieszych. Argumentami przeciwko takiemu
budownictwu są także głosy wskazujące na dużą rotację mieszkańców i w
wyniku tego brak więzi z danym miejscem (ibidem).
W
Polsce taki problem na szczęście (jeszcze?) nie występuje, jednak i u nas ludzi
dotykają takie same przeszkody. Wysokie ceny mieszkań przy niewielkich
zarobkach ograniczają możliwości kupna mieszkań odpowiednich do potrzeb danych
osób, a najszybciej sprzedawane przez deweloperów mieszkania to te o małym metrażu.
Jak wynika z badań Eurostatu, większość mieszkań w naszym kraju jest znacznie
przeludnionych – w zbyt małych mieszkaniach zamieszkuje prawie połowa Polaków
(46,3%), a jeśli wziąć pod uwagę jedynie osoby wynajmujące mieszkania sytuacja
przedstawia się jeszcze gorzej – ten problem ma dokładnie trzy czwarte
wszystkich najemców. Takie dane plasują Polskę na ostatnich miejscach spośród
przebadanych 30 krajów europejskich.
W
przedstawionym badaniu Eurostatu lokal mieszkaniowy, który odpowiada standardom
europejskim posiada co najmniej jeden pokój przeznaczony do użytku ogólnego
przez członków gospodarstwa domowego (np. salon, jadalnia) i dodatkowo
odpowiednio:
- jeden pokój, jeśli członkami gospodarstwa domowego jest para,
- jeden pokój na każdego
pełnoletniego członka, jeśli jest samotny,
- jeden
pokój, jeśli dzieci w wieku 12-17 lat są tej samej płci,
- jeden pokój dla każdego
dziecka w wieku 12-17 lat nieuwzględnionego w ww. punkcie,
- jeden pokój dla dwójki
dzieci w wieku poniżej 12 lat.
Małe lokale mieszkaniowe, mimo że nie oferują
dostatecznej przestrzeni życiowej ich mieszkańcom, cały czas są w cenie. Niestety
zaporowe ceny większych metraży i trudności finansowe zwłaszcza wśród ludzi
młodych niejednokrotnie zmuszają ich do pogodzenia się z takimi, a nie innymi
warunkami mieszkaniowymi, co na pewno nie wpływa pozytywnie na jakość życia.
Źródła:
Thompson L., 2013, Critics of micro-apartments calling
for a moratorium
Sieliwierstow M., 2014,
Polskie mieszkania najbardziej przeludnione w Europie
(http://nieruchomosci.pb.pl/3516036,59089,polskie-mieszkania-najbardziej-przeludnione-w-europie)
(http://nieruchomosci.pb.pl/3516036,59089,polskie-mieszkania-najbardziej-przeludnione-w-europie)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz