Olga Kowalczyk
Historia i problemy blokowisk
Pierwsze wizje budynków wielorodzinnych w formie bloków
powstały na początku XX wieku, kiedy wraz z postępującym rozwojem techniki
tworzył się Modernizm. Jego koncepcje zakładały całkowity przewrót w
architekturze i odejście od wszelkich wówczas znanych stylów. Nowe budowle
miały być w pierwszej kolejności funkcjonalne, charakteryzować się prostą formą
(przez użycie geometrycznych kształtów i surowych materiałów takich jak beton i
stal) oraz miały być pozbawione jakichkolwiek elementów dekoracyjnych. Jeden z
ojców modernizmu, francuski architekt Le Corbusier stworzył wizję jednostki
mieszkaniowej będącej samodzielnym budynkiem o funkcji mieszkalnej z
uwzględnieniem wszelkich potrzeb mieszkańców. W jego wizji ogromne bloki zaopatrzone
były w pasaże handlowe i punkty usługowe, na dachach miały znajdować się
ogrody, baseny, place zabaw i inne miejsca rozrywki, natomiast przestrzeń wokół
budynku miała być rozległym terenem zielonym. W praktyce jednak przy tworzeniu
osiedli ograniczano się jedynie do realizacji funkcji mieszkalnych w jak
największej ilości, a tworzenia udogodnień zaniechano ze względu na koszty i
brak czasu. Zalety prostego budownictwa wielorodzinnego ujawniły się wraz z
szybkim rozwojem miast gdy istniała potrzeba dużej ilości mieszkań, a problem
ten łatwo rozwiązywała budowa osiedli z wielkiej płyty. Z czasem mieszkanie w
tego typu jednostkach ujawniało swoje wady, którymi były nie tylko względy
techniczne budynków, ale przede wszystkim aspekty społeczne.
Ułomności wielkich osiedli ukazuje biografia „My, dzieci z
dworca ZOO” narkomanki Christiane F., której historia upadku rozpoczyna się od
momentu przeprowadzki ze wsi do wielkiego osiedla w Berlinie Zachodnim w latach
70 XX wieku. Przedstawia kulisy życia dziecka wyrwanego ze spokojnego
wiejskiego życia do realiów nieprzyjaznego wielkomiejskiego blokowiska.
Codzienne spotkania ze zdemoralizowanymi rówieśnikami, wszechobecna patologia i
brak zajęć prowadzą do stopniowego zepsucia dziewczynki, która dostosowuje się
do panującego tam stylu życia i zasad. Źródłem problemu w wielkich osiedlach
mieszkaniowych było założenie za podstawowy cel umieszczenia w nich jak
największej liczby ludzi bez uwzględnienia ich potrzeb poza posiadaniem
mieszkania. Najbardziej poszkodowane stały się dzieci i młodzież, których
potrzeba zabawy została zmarginalizowana co doprowadziło do wytworzenia się
nowych, negatywnych form spędzania czasu. Zbyt mała ilość przestrzeni bez
odpowiedniego zagospodarowania i wszechobecne zakazy nie pozwalały młodym
mieszkańcom na aktywne spędzanie wolnego czasu, nie było też możliwości
odseparowania się od osiedla. Bardzo duża liczba ludzi na niewielkim ternie
wymusiła powstanie hierarchizacji społecznej, która w nie zamożnym i nie
wykształconym społeczeństwie stawia na szczycie osoby silne i budzące strach
wśród pozostałych, terroryzujące przemocą. Aby radzić sobie w tych warunkach
należało dostosować się do „liderów” za czym szedł rozwój odizolowanych grup, drobnej
przestępczości oraz narkomanii i innych patologii społecznych.
W Polsce idea wielkich osiedli mieszkaniowych przyjęła się
szybko i była podstawową budownictwa mieszkalnego od lat 50. do lat 90 XX
wieku. Po II wojnie na skutek zniszczeń, intensywnego rozwoju miast i masowego
napływu ludności wiejskiej istniał ogromny deficyt mieszkań. Podobnie jak w
Niemczech, wielkie zespoły mieszkaniowe lokowano na obrzeżach miast, powstawały
bez dobrego planu zagospodarowania i w bardzo szybkim tempie, co negatywnie
wpływało na ich jakość. Osiedla na klika, a nawet kilkadziesiąt tysięcy ludzi planowane
były na stosunkowo niewielkich obszarach, przez co również w Polsce nie udało
się uniknąć problemów społecznych na ich terenie. Początkowe postrzeganie
blokowisk jako przejawu nowoczesności szybko straciło na aktualności, stopniowo
wychodziły wszelkie niedoróbki i niedogodności, a życie w nich okazało się
nieprzyjazne i nieprzystosowane do potrzeb człowieka. Zbyt duża ilość obcych
sobie ludzi na niewielkim terenie osiedla i w jeszcze mniejszych powierzchniach
bloków powodowała konflikty społeczne. Odizolowane od miasta osiedla nie były
odpowiednio zaplanowane w tereny zielone, usługowe, miejsca aktywnego
wypoczynku i rozrywki, gdzie można było by spędzać czas poza pracą. Mieszkańców
dotykała monotonia co najbardziej uderzało w młodych ludzi, którzy nie mieli
zbyt wielu możliwości spędzania wolnego czasu. Jako jeden z głównych problemów
socjalnych polskich blokowisk wymienia się powstanie subkultury blokersów.
Termin ten określa młodzież chuliganiącą, zaniedbującą szkołę, stosującą używki.
Blokersi spędzają większość dnia na ławkach pod blokami nie widząc dla siebie
perspektyw lepszego życia, jednak z czasem większość z nich z tego „wyrasta” i
dostosowuje się do normalnego życia, część z nich natomiast popada w co raz
głębsze problemy. Zjawisko to mimo, że negatywne, nigdy miało takiej skali jak
w przypadku problemów berlińskich osiedli opisanych w biografii Christiane F.
Wielka płyta nie jest już stosowana w nowym budownictwie
mieszkaniowym, jednak jest główną formą zamieszkania w środkowo-wschodnich
krajach Europy. Według szacunków mieszka w nich aż 12 milionów Polaków.
Większość bloków mieszkalnych od kilkunastu lat zostaje poddana modernizacjom,
głównie w zakresie ocieplenia, bezpieczeństwa i zmianom infrastruktury wokół
budynków. Bloki zyskują także pstrokate kolory tynków co często kłóci się zarówno
z założeniami modernizmu i jak i dzisiejszej estetyki. Problemy społeczne
powodowane bezpośrednio życiem w blokach zmniejszają swoją skalę, głównie przez
zmianę stylu życia młodzieży wynikającą z ogromnego postępu cywilizacyjnego i lepszej
jakości życia w stosunku do lat ubiegłego wieku.
Wszelkie zmiany mimo, że istotne, zauważalne i pozytywne dla
mieszkańców niewiele zmieniają w krajobrazie miasta. Inwestycje w modernizacje
blokowisk powinna być dużo szerzej zakrojona i zaplanowana tak by z osiedli
tych stworzyć atrakcyjne i funkcjonalne obszary z odpowiednio wyremontowanymi i
unowocześnionymi blokami o harmonijnej estetyce tak by przenieść je w XXI wiek.
Lektura: Christiane F.: My, dzieci z dworca ZOO, 1987,
przekład: R. Turczyn. fragment o
Gropiusstadt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz