niedziela, 18 grudnia 2016

A miało być tak pięknie – czyli społeczne skutki urban sprawl

Dominika Górska

    Ucieczka od zgiełku miasta, zieleń, czyste powietrze, lasy, pola, bądź łąki za oknem, brak natłoku ludzi i samochodów, cisza i spokój. Brzmi pięknie i beztrosko, jednak jest to dalekie od rzeczywistości. Tak najczęściej wyobrażają sobie życie na przedmieściach osoby, które decydują wyprowadzić się poza granice miasta. Niestety zderzenie z rzeczywistością jest brutalne.

   Urban sprawl jest to proces niekontrolowanej eksurbanizacji, polegający na poszerzaniu się miasta na tereny mniej zurbanizowane i mniej zaludnione. Początkową przyczyną tego zjawiska były niskie ceny gruntów oraz dostęp do kolei, co ograniczało zasięg rozrastania się przedmieść. Jednak, gdy polskimi ulicami zawładnęły samochody na początku lat ’90, nie było już żadnych ograniczeń związanych z odległością. Coraz więcej osób zaczęło decydować się zamieszkać na przedmieściach w otoczeniu natury.[1] Zaś deweloperzy zaczęli dostrzegać w tym biznes, ponieważ skoro jest popyt na mieszkania, to ktoś musi je zapewnić. Tym samym spokojne przedmieścia zaczynają zamieniać się w grodzone osiedla, których wszystkie wady mają zatuszować piękne nazwy: Zielone Ogrody, Klonowe Aleje, Owocowe Sady czy Akacjowe Zakątki.[2] Niestety same nazwy nie zastąpią ginącej pod fundamentami coraz większych osiedli natury. Przedmieście przestaje być przedmieściem, ginie cisza i spokój, a przede wszystkim możliwość obcowania z naturą. Natłok ludzi sprawia, że mieszkańcy tracą swoją prywatność, swoją przestrzeń. Jednak i tu na nieszczęście pojawiają się deweloperzy, którzy chcąc zapewnić kameralność swoim mieszkańcom grodzą wszystkie te Zielone Ogrody, Klonowe Aleje, Owocowe Sady czy Akacjowe Zakątki. Pojawia się problem gettoizacji, izolacji społeczeństwa, braku więzi społecznych. Ludzie, którzy chcieli wieźć spokojne życie w otoczeniu natury są sfrustrowani, ponieważ zostali tej natury pozbawieni, dlatego najchętniej zamykają się w swoich pięknych mieszkaniach z widokiem na kolejny dom wielorodzinny i czują niechęć do innych osób, które zdecydowały się na ten sam krok co oni. 
Innym problemem ludzi mieszkających na obrzeżach jest  problem wydostania się z nich. Skoro decydującym argumentem zamieszkania na przedmieściach jest posiadanie samochodu to w godzinach szczytu narastają ogromne korki, które uniemożliwiają szybki dojazd do centrum miasta.

    Wszystkie zalety mieszkania na przedmieściach, które zachęcały mieszkańców do osiedlania się poza centrum zostały zatracone i teraz życie tam nie różni się znacząco od tego w centrum. Można uznać, że jest nawet bardziej nieprzyjemne i frustrujące, zwłaszcza gdy codziennie spotyka się tych samych równie sfrustrowanych mieszkańców, których marzenia o mieszkaniu wśród zieleni z dala od korków i miejskiego zgiełku się nie spełniły.




[1] https://pl.wikipedia.org/wiki/Eksurbanizacja#Strategie_przeciwdzia.C5.82ania_eksurbanizacji

[2] http://strefynieruchomosci.blog.pl/2014/10/21/owocowy-sad-zielony-zakatek-osiedle-dobre-jakimi-nazwami-zaskocza-nas-jeszcze-deweloperzy/

[3] F.Springer "Księga zachwytów" Warszawa 2016

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz