Dominika
Górska
Ucieczka od zgiełku miasta, zieleń, czyste powietrze, lasy, pola, bądź
łąki za oknem, brak natłoku ludzi i samochodów, cisza i spokój. Brzmi pięknie i
beztrosko, jednak jest to dalekie od rzeczywistości. Tak najczęściej wyobrażają
sobie życie na przedmieściach osoby, które decydują wyprowadzić się poza
granice miasta. Niestety zderzenie z rzeczywistością jest brutalne.
Urban sprawl jest
to proces niekontrolowanej eksurbanizacji, polegający na poszerzaniu się miasta
na tereny mniej zurbanizowane i mniej zaludnione. Początkową przyczyną tego
zjawiska były niskie ceny gruntów oraz dostęp do kolei, co ograniczało zasięg
rozrastania się przedmieść. Jednak, gdy polskimi ulicami zawładnęły samochody
na początku lat ’90, nie było już żadnych ograniczeń związanych z odległością.
Coraz więcej osób zaczęło decydować się zamieszkać na przedmieściach w
otoczeniu natury.[1] Zaś
deweloperzy zaczęli dostrzegać w tym biznes, ponieważ skoro jest popyt na
mieszkania, to ktoś musi je zapewnić. Tym samym spokojne przedmieścia zaczynają
zamieniać się w grodzone osiedla, których wszystkie wady mają zatuszować piękne
nazwy: Zielone Ogrody, Klonowe Aleje, Owocowe Sady czy Akacjowe Zakątki.[2]
Niestety same nazwy nie zastąpią ginącej pod fundamentami coraz większych
osiedli natury. Przedmieście przestaje być przedmieściem, ginie cisza i spokój,
a przede wszystkim możliwość obcowania z naturą. Natłok ludzi sprawia, że
mieszkańcy tracą swoją prywatność, swoją przestrzeń. Jednak i tu na
nieszczęście pojawiają się deweloperzy, którzy chcąc zapewnić kameralność swoim
mieszkańcom grodzą wszystkie te Zielone Ogrody, Klonowe Aleje, Owocowe Sady czy
Akacjowe Zakątki. Pojawia się problem gettoizacji, izolacji społeczeństwa,
braku więzi społecznych. Ludzie, którzy chcieli wieźć spokojne życie w
otoczeniu natury są sfrustrowani, ponieważ zostali tej natury pozbawieni,
dlatego najchętniej zamykają się w swoich pięknych mieszkaniach z widokiem na
kolejny dom wielorodzinny i czują niechęć do innych osób, które zdecydowały się
na ten sam krok co oni.
Innym problemem ludzi mieszkających na obrzeżach jest problem wydostania się z nich. Skoro decydującym argumentem zamieszkania na przedmieściach jest posiadanie samochodu to w godzinach szczytu narastają ogromne korki, które uniemożliwiają szybki dojazd do centrum miasta.
Innym problemem ludzi mieszkających na obrzeżach jest problem wydostania się z nich. Skoro decydującym argumentem zamieszkania na przedmieściach jest posiadanie samochodu to w godzinach szczytu narastają ogromne korki, które uniemożliwiają szybki dojazd do centrum miasta.
Wszystkie zalety mieszkania na przedmieściach, które zachęcały
mieszkańców do osiedlania się poza centrum zostały zatracone i teraz życie tam
nie różni się znacząco od tego w centrum. Można uznać, że jest nawet bardziej nieprzyjemne
i frustrujące, zwłaszcza gdy codziennie spotyka się tych samych równie
sfrustrowanych mieszkańców, których marzenia o mieszkaniu wśród zieleni z dala
od korków i miejskiego zgiełku się nie spełniły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz