Pod koniec Drugiej Wojny Światowej rozwój amerykańskich
miast wydawał się nie do zatrzymania. Mieszkańcy mniej rozwiniętego południa
ciągnęli masami do uprzemysłowionych miast, których gospodarka tętniła wojenną
koniunkturą.
Zwiększająca się ilość biednych robotników w miastach takich
jak St. Louis, w połączeniu z powojenną falą suburbanizcji i utratą wielu miejsc
pracy związaną z restrukturyzacją przemysłu pod koniec lat 40. doprowadziło do
powstania rozległych slumsów w całych Stanach Zjednoczonych. W odpowiedzi na tę sytuację administracja prezydenta Trumana
stworzyła ustawę znaną jako The Housing Act of 1945. Akt miał być kamieniem
węgielnym budowy potężnego systemu mieszkań socjalnych i rewitalizacji
amerykańskiej tkanki miejskiej. Jednymi z podstawowych założeń ustawy było
oczyszczenie terenów slumsów oraz budowa 800 000 mieszkań socjalnych.
Dzięki The Housing Act of 1945, St. Louis otrzymało środki
do przejęcia i wyburzenia obszarów slumsów i wybudowania na ich miejsce 5800
mieszkań socjalnych. Jednym z pierwszych i największych osiedli było Pruitt
Igoe. Do stworzenia projektu wybrano początkującego architekta, który później
miał zasłynąć jako projektant Word Trade Center w Nowym Jorku – Minoru
Yamasaki. Pierwotna koncepcja architekta zakładała wybudowanie osiedla budynków
o zróżnicowanej wysokości, jednak projekt wykraczał poza federalne fundusze. Yamasaki
został zmuszony do zaprojektowania zespółu 33, 11 kondygnacyjnych wieżowców
otoczonych dużą ilością terenów zielonych i ustawionych w dużej odległości od
siebie na 23 hektarowej, oczyszczonej ze slumsów działce.
Projekt był bezpośrednim przełożeniem urbanistycznych idei
Le Corbusiera i wdrożeniem w życie postulatów egalitarnej architektury
zapewniającej dostęp do słońca, przestrzeni i zieleni każdemu mieszkańcowi.
Jednak nowo wybudowane osiedle niemal od razu po oddaniu zaczęło popadać w
ruinę. Postulaty CIAM nie zdały egzaminu w Pruitt Igoe, a wyburzenie osiedla
było określane jako symboliczny koniec epoki modernizmu oraz upadek koncepcji
maszyny do mieszkania.
Powodów tak szybciej degradacji osiedla jest wiele. Warto
pamiętać, że miało składać się ono z dwóch zespołów: przeznaczonego dla
czarnoskórych segmentu Pruitt oraz zamieszkanego przez białych Igoe. W tym
czasie segregacja rasowa była jedną z cech Social Housing. Jednak 1954 roku
segregacja rasowa została zniesiona wyrokiem sądu najwyższego, co pozwoliło
Afroamerykanom na mieszkanie we wszystkich budynkach. Uprzedzeni i
przestraszeni biali zaczęli opuszczać mieszkania na Pruitt Igoe i przeprowadzać
się na przedmieścia. Była to ogólna tendencja prowadząca do podziału na białe
suburbia i czarne centra miast w USA. Jednocześnie potężne cięcia kosztów przy
budowie bloków zaczynały skutkować w coraz częstszych usterkach. Psuła się
instalacja grzewcza, kanalizacja i windy. Obarczenie niezamożnych mieszkańców
kosztami utrzymania wielkiego osiedla z rozległymi terenami, doprowadziły do
stopniowego pogarszania się stanu budynków.
Wielkie bloki mieszczące tysiące mieszkańców, tereny
publiczne, długie, dostępne korytarze, a co za tym idzie anonimowość
użytkownika przestrzeni spowodowały wzrost przestępczości. Gwałtowne
rozpowszechnienie wandalizmu można tłumaczyć za pomocą teorii rozbitych okien,
szczególnie, że powstałe usterki nie były na bieżąco naprawiane. To co wspólne,
stało się niczyje.
Oscar Newman szeroko krytykował rozwiązania architektoniczne
osiedla. Przedstawiając swoją teorię przestrzeni defensywnej argumentował, że
starannie zaprojektowane osiedle o ludzkiej skali i funkcjonalnych rozwiązaniach
zapewniających dozór lokatorów nie uległo by tak szybkiej degradacji
społecznej. Twierdził, że wysokie bloki
uniemożliwiają matkom kontrolę nad dziećmi bawiącymi się na zewnątrz, dlatego
nie będą pozwalały swoim pociechom korzystania z placów zabaw. Zamiast przez dzieci,
place zabaw zostały opanowane przez nastoletnie gangi, które czuły się
swobodnie i bezkarnie w wolnej, niekontrolowanej przestrzeni. Po wybiciu lamp
na ciemnych klatkach schodowych i w zakamarkach korytarzy kwitł handel narkotykami
i prostytucja. Częste były napady rabunkowe na kobiety wracające z zakupów,
zmuszone do korzystania ze schodów z powodu awarii wind, zdarzały się gwałty.
Na miejsce białych mieszkańców sprowadzało się coraz więcej czarnoskórej
biedoty z otaczających osiedle slumsów. Przestępcy czuli się bezkarnie, z
wysokich budynków byli w stanie z daleka dojrzeć nadjeżdżające patrole policji.
Pruitt – Igoe z ikonicznej modernistycznej dzielnicy zmienia się w getto
ekonomiczne i rasowe. Wyjątkowo niebezpieczne warunki życia skutkują szybkim
wyludnianiem się osiedla. W 1957 roku Pruitt Igoe było zameszkane w 91%. Według
Newmana, pod koniec lat 60. 60% mieszkań było opuszczonych. Twierdził on
również że, rozkwit przestępczości nie wydarzyłby się w odpowiednio
zaprojektowanej przestrzeni zapewniającej bezpieczeństwo, społeczną kontrolę
oraz brak anonimowości użytkowników. Newman przywołuje również badania
wskazujące na poziom przestępczości rosnący wraz z wysokością budynku oraz
ilością osób użytkujących jedną klatkę schodową.
Na początku lat 70. niekwestionowalny był fakt, że osiedle
Pruitt Igoe było porażką. Podjęto decyzję o wyburzeniu całego zespołu. Moment
wysadzenia pierwszych budynków był transmitowany w telewizji budząc duże
zainteresowanie. Jeden z krytyków architektury obserwując kładące się w tumanach
pyłu żelbetowe kolosy orzekł, że tak oto nadszedł kres epoki modernizmu. Jednak
w tym samym czasie, gdy Pruitt Igoe było burzone, w Warszawie właśnie oddawane było
osiedle Za Żelazną Bramą, które stoi i funkcjonuje do dziś. Dlaczego projekt Furmana,
Czyża i Skopińskiego okazał się lepszy niż dzieło Yamasakiego?
Interesujący jest fakt, że oba osiedla są do siebie bardzo
podobne. Składały się z porównywalnej liczby budynków o porównywalnej wysokości
i liczbie pięter. Oba projekty czerpały z idei Corbusiera. Bloki miały podobne
bryły, układ, a nawet były podobnie rozmieszczenie wobec siebie. Istniały
jednak zasadnicze różnie. Po pierwsze, Pruitt Igoe było przeznaczone dla
jednej, niezamożnej grupy społecznej, będącej podatnym gruntem dla wandalizmu i
przestępczości. Mieszkańcy warszawskiego osiedla byli grupą o wiele bardziej
zdywersyfikowaną. W centralnie sterowanej gospodarce socjalistycznej różnice
majątkowe nie były tak wyraźne, a przyznawanie mieszkań z przydziału zapewniało,
że na osiedlu mieszkali ludzie z różnych grup społecznych – zarówno robotnicy,
jak i inteligencja.
Odmienna była również lokalizacja. Za Żelazną bramą
ulokowane zostało na terenie pozbawionym zabudowy podczas wojny, w sercu na
nowo budowanego śródmieścia. Było w gruncie rzeczy mniej wyrwane z kontekstu
otoczenia oraz lepiej zintegrowane z okolicą. Pruitt Igoe zostało zbudowane na
świeżo oczyszczonej ze slumsów działce i było obcym, dominującym tworem wokół
zdegradowanej XIX i XX wiecznej zabudowy ceglanej. Wyraźne odseparowanie oraz
status osiedla socjalnego doprowadził do stygmatyzacji jego osiedla.
Również później, po transformacji ustrojowej Za Żelazną
Bramą dobrze pełniło swoją funkcję. Małe metraże wynikające z PRL-owskich normatywów
okazały się odpowiednie dla singli, czy studentów. Mieszka tam również wielu
Azjatów, głównie Wietnamczyków, którzy rzekomo są przyzwyczajeni do małych powierzchni
mieszkaniowych. Dzięki atrakcyjnej lokalizacji osiedle wciąż cieszy się dużą popularnością.
Przykład Za Żelazną bramo nie oznacza jednak, że polskie
osiedla nie borykały się z problemami podobnymi jak Pruitt Igoe. Warto wspomnieć
osiedle Przyczółek Grochowski, zaprojektowany przez małżeństwo Hansenów. Mający
być realizacją koncepcji formy otwartej i linearnego systemu ciągłego
galeriowiec miał tworzyć system wnętrz i przestrzeni publicznych i półprywatnych,
pomiędzy którymi użytkownik może się poruszać systemem przejść i korytarzy.
Szeroko komentowany, również w prasie zagranicznej, projekt dosyć szybko zdobył
złą sławę wśród mieszkańców Warszawy. Okazało się, że dostępne galerie i
publiczne korytarze przyciągają przestępców i wandali, tak samo, jak miało to
miejsce w St. Louis. Jednak nie doszło do kompletnej degradacji osidla, być
może dlatego, że zagrożeni mieszkańcy zaczęli wstawiać na korytarzach i w przejściach
kraty, co zahamowało rozwój przestępczości.
Jak zostało pokazane powyżej, niemożliwe jest wskazanie jednego
powodu totalnej degradacji osiedla Pruitt Igoe. Z całą pewnością powstał splot
pewnych okoliczności składający się z błędów projektowych, nowych aktów
prawnych i błędnych założeń polityki mieszkaniowej. Pewne jest jednak to, że
przypadek Pruitt Igoe urósł do rangi symbolu i na długo pozostanie przedmiotem
zainteresowania architektów, urbanistów i socjologów.
Jan Berdyn